poniedziałek, 5 czerwca 2017

Milk Shake Silver Shine Szampon

Oj zaniedbałam bloga bardzo. Ale zawirowania były niezłe. Znów przestawiłam swoje życie o 180 stopni. Zostałam singielką :) Wzięłam się parę miesięcy temu za siebie dość konkretnie. I doszłam do wniosku, że tylko ja mogę pokierować moim życiem tak abym była szczęśliwa. I jeśli coś w życiu nie jest tak jakbym chciała to czas to zmienić. Więc jak zwykle szybka decyzja o zmianie mojego życia i jestem dzisiaj w innym punkcie niż byłam... Będzie chwilami masakra - wiem o tym, ale po każdej burzy przychodzi słońce więc czekam na nie :) Dorobiłam się również swojego pierwszego autka . Małej żabci- ale co swoje to swoje. Dochodzę do wniosku, że mam chyba francowaty charakter, ale jak już ktoś ze mną wytrzyma to jestem dobra :) Problem, że ciężko by ktoś ze mną wytrzymał.

Ale dość prywaty przychodzę dzisiaj do Was z absolutnym hitem i moim odkryciem ostatnich miesięcy. Szamponem, który pokochałam i chyba już nie umiem bez niego żyć :)
W moim ostatnim wpisie(tak wiem, sto lat temu) pisałam Wam o Odżywce w piance Milk Shake Silver Shine. Dziś przyszedł czas na kolegę do pary mianowicie Szampon Milk Shake Silver Shiine.



Odkąd na niego trafiłam stał się moim absolutnym mast have codziennej pielęgnacji. Uwielbiam swoje blond włosy ( a zarzekałam się, że nigdy tego nie zrobię). Jedyne czego nienawidzę to jak blond zaczyna żółknąc. Włosy myję przeważnie codziennie. Dlatego ważne dla mnie, by szampon spełniał moje oczekiwania. No i chronił kolor. Mój oulubiony kolor, który ostatnio noszę to srebrny, szary ocień blondu. A co..kiedyś siwe będę zakrywać, teraz mogę je sobie robić specjalnie.


Cudowne zdjęcie ukazujące moją mordeczkę, ale do rzeczy. Szukam więc szamponu, który utrzymywał będzie srebrzysty kolor włosów. Szampony te są zazwyczaj fioletowe, aby na zasadzie korekty przeciwstawnymi kolorami wybijać żółte tony. Milke Shake Silver Shine również do nich należy. Przetestowałam wcześniej inne szampony głownię Loreal silver i Loreal Shine Blond. Miałam z nimi jednak problem. Nie mogłam ich dobrze wypłukać i miałam często uczucie niedomytych włosów.


Milk Shake także należy do szamponów o fioletowym zabarwieniu. Jest jednak o niebo inny od poprzedników. Po pierwsze przepięknie pachnie jagodami zresztą jak jego siostra odżywka. Zawiera ekstrakt z organicznych jagód i proteiny mleka .Nie mam żadnego problemu z wypłukaniem tego szamponu. Zawiera delikatniejsze składniki myjące co jest dla mnie ważne przy codziennym myciu i sporadycznych problemach z przesuszaniem się skóry głowy. Notabene jeśli macie problemy ze skórą głowy polecam  maskę nawilżającą skórę głowy od Kerastase.
Cudownie utrzymuje chłodny odcień blondu. Można go zostawić również na chwilę na włosach. Szampon lekko koloryzuje wybijając żółte tony. Wg mnie jest rewelacyjny ! Utrzymuje moje włosy w zimnym odcieniu aż do kolejnego farbowania, a zazwyczaj robię to co dwa miesiące.
Może lekko koloryzować ręce jeśli macie przesuszone dłonie. I to jest chyba jedyny minus jaki znalazłam.
Jest bardzo wydajny. Nabieramy go bardzo mało. Wystarcza mi na praktycznie codzienne mycie na okres 4-5 miesięcy.


Jeśli macie krótkie albo niezbyt zniszczone włosy to w parze z odżywką w piance sprawdza się rewelacyjnie! Przy bardzo popalonych włosach pianka może być za słaba.

Pojemność 300 ml. Dostepny w salonach fryzjerskich . Ale w internecie też bez problemu go kupicie :) Ceny wahają się od 40-60 zł.Szczerze polecam wszystkim blondynom nienawidzącym żółtych tonów.

3 komentarze:

  1. Ja nie blondyna ale zapach jagod w szamponie do wlosow brzmi swietnie,tak samo jak.odzywka do wlosow w formie pianki 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulację zmiany życia ! Oby szybko Ci słoneczko wyszło ! Gratuluję autka :) A szamponu nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kosmetyki ciekawe, dla mnie totalne nowości.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...