Pamiętacie spotkanie blogerek w Krakowie ? Odwiedziły nas wtedy Panie z Mydlarni u św Franciszka. Poza prezentacją zabiegu na dłonie dostałyśmy wtedy również balsamy do ciała na wagę. Opakowanie balsamu jest cudowne. Zakręcany pojemnik z ozdobną zakrętka.
Mi przpadł zapach cedru i limonki. Zapach jest nieco męski, ciężki. Jestem absolutna fanką takich zapachów. Do testowania zabrałam się prawie od razu :)
Konsystencja jest typowa dla masła shea. Trzeba wybrać trochę balsamu z opakowania, a ten pod wpływem ciepła naszego ciała zaczyna się rozpuszczać. Jest do balsam mocno natłuszczający. Rewelacyjnie sprawdza się w pielęgnacji przesuszonej skóry rąk czy stóp. Stosuję go głownie na noc, ze względu na to, że wchłonięcie zajmuje mu chwilę.
Bardzo dobrze odzywia i natłuszcza skórę. Zapach pozostaje jeszcze na długo. Trzeba zwrócić uwagę by zapach przypadł nam do gustu- bo będziemy się męczyć.
Bardzo podoba mi się także forma kupowania balsamu na wagę. Mamy okazję wyprobować zanim ubierzemy się w jakąś dużą ilośc. Poza tym taka forma odkrajania z bloku daje mi poczucie, ze ejst to produkt maufakturowy a nie masówka w opakowaniu.
Jeśli chodzi o stosowanie na ciało jeśli chodzi o okres letni może być dość ciężko. Wchłania się dość długo, a mi osobiście w lecie przeszkadza efekt tłustości i lepkości. Myślę, że w zimie zamieszka w mojej torebce. Masło shea świetnie zabezpiecza przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.
Jeśli chodzi zapachy balsamu to jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zachęcam do zajrzenia na stronę Mydlarni.
100 g takiego masła kosztuje 28,90. Wbrew pozorom 100g to całkiem spora ilość takiego balsamu :)
Rzadko kiedy kupuję kosmetyki na wagę, ale ten balsam byłabym skłonna kupić :) piękne opakowanie.
OdpowiedzUsuńOstatnio przechodziłam koło Mydlarni i nie wstąpiłam, a szkoda bo na wagę to faktycznie świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńAleż śliczne opakowanie :)
OdpowiedzUsuń