piątek, 19 kwietnia 2013

Jedwabna pielegnacja dla włosów

Niestety jestem teraz na świeczniku fryzjerek i klientek i coraz bardziej muszę dbać o dobrą kondycję swoich włosów. Cały czas szukam odpowiedniej pielęgnacji, której nie miałabym nic do zarzucenia. 
A co myślę o zestawie Biosilk Silk Therapy? Zapraszam na recenzję.




Biosilk Silk Therapy profesjonalny produkt z naturalnym jedwabiem


Silk Therapy Shampoo-ph 5,5

Oryginalny, jedwabisty szampon regenerujący wszystkie rodzaje włosów, szczególnie zniszczonych i poddawanych zabiegom chemicznym. Łagodnie myje, pozostawia włosy zdrowe i niewiarygodnie lśniące!
Zawiera proteiny jedwabiu, wyciągi roślinne i witaminy. W celu osiągnięcia lepszego efektu rekonstrukcji włosów zniszczonych zalecany w połączeniu z odżywką.

Silk Therapy Conditioner- ph 5,5

Oryginalna, jedwabista odżywka regeneracyjna do wszystkich rodzajów włosów, szczegołnie zniszczonych i poddawanych zabiegom chemicznym. Odżywia i nawilża włosy. Zawiera jedwab, wyciągi roślinne i witaminy. Pozostawia włosy gładkie i jedwabiste. Ułatwia układanie, nie obciąża.
Pozostawić na 10-15 minut.


Moja opinia:
Posiadam szampon o pojemnośći 50 ml i odżywkę o takiej samej wielkości. Małe poręczne opakowania, zamknięcie typu klik. Pierwsze wrażenie to zapach, który kojarzy mi się tylko i wyłącznie z wizytą u fryzjera;p
Szampon jest dosyć wydajny, niewielka ilość wystarcza do umycia. Myję zwykle dwukrotnie. Po umyciu włosy nie były bardzo splatane, lecz trochę sztywne. 
Nałożyłam odżywkę na mniej więcej połowę długości włosa ( porada fryzjerki),wystarczyła niewielka ilość, ale niestety nie wytrzymałam 10 minut- nie lubię produktów, które dosyć długo trzeba trzymać na włosach, więc tu minus dla tej odzywki.

Po umyciu, nałożeniu odzywki i dokładnym wypłukaniu zabrałam się za suszenie. Włosy ładnie się rozczesują i co dla mnie najważniejsze nie są obciążone. W dotyku są miękkie i zdyscyplinowane- nie ma problemu z ich układaniem.Dosyć intensywnie pachną i zapach utrzymuję się długo. Odżywka mimo gęstej konsystencji nie obciąża włosa i nie sprawia, że szybciej się przetłuszczają.

Bardzo podpasował mi ten zestaw, ale przerzucam się na odżywki w sprayu i o takowej będzie w najbliższym czasie.


Pozdrawiam ze słonecznego Krakowa-- boże uwielbiam wiosnę :)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Ciasteczkowy zdzierak Lubie to!

Pokazujemy coraz więcej ciała, więc trzeba coraz intensywnie o nie dbać. Dobry peeling to podstawa, by skóra wyglądała na zadbaną i zdrową. Dziś recenzja peelingu, który jak najbardziej mnie zachwycił.

Fennel Peeling do ciała o zapachu ciasteczek z czekoladą.


Zmysłowa kuracja pobudzającego zapachu i odżywczych składników przywracających skórze naturalną gładkość. Energizujący Peeling do ciała o zapachu ciasteczek z czekoladą obudzi twoje zmysły i oczyści skórę. Naturalne drobinki delikatnie usuwają martwy naskórek, oczyszczają, wygładzają, pobudzają mikrokrązanie i nadaje skórze zdrowy wygląd. Apetyczny czekoladowy zapach wprowadzi Cię w przyjemny nastrój. Dzięki peelingowi Twoja skóra będzie lepiej wchłaniać substancje aktywne zawarte w kremach i balsamach.

Moja opinia:
Peeling zamknięty w słoiczku, zabezpieczony folia. 



Po otwarciu uwalnia się cudowny zapach.
Pachnie faktycznie jak ciasteczka. Pozostawia zapach na skórze jeszcze przez jakiś czas, więc zależy co kto lubi i czy akurat nie ma ochoty na słodycze;p Ze skłądu wynika, że peeling jest zarówno solny jak i cukrowy. Jest bardzo zbity. Zawiera bardzo dużo drobinek zdzierających. Uwielbiam takie konkretne peelingi.
 Drobinki pod wpływem masażu się rozpuszczają, dzięki czemu bardzo łatwo spłukać go z ciała. Delikatnie a zarazem skutecznie zdziera martwy naskórek poprawiając widocznie stan skóry.

Niestety jest kiepsko wydajny, myślę, ze całe opakowanie wystarczy na maksymalnie 10 peelingów całego ciała
Minusem jest również dostępność, do nabycia głownie w internecie.
Mimo wszystko go polubiłam
Pojemność 300g
Cena: ok 29 zł


środa, 17 kwietnia 2013

Mój codzienny demakijaż

Od ponad pół roku do demakijażu twarzy nie używam wody. Zmywam twarz tylko i wyłącznie płynami micelarnymi , stosuje tonik i odpowiedni krem.
Dziś zapraszam na recenzję Płynu micelarnego HYDRAIN3 HIALURO Dermedic.


Zmywa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia, pozostawiając uczucie świeżości i czystości- micele estrów kwasów tłuszczowych "przyciągają" zanieczyszczenia bez potrzeby nadmiernego tarcia skóry wacikiem.

Nie podrażnia oczy- hipoalergiczny- czystość jaką daje woda termalna nie powoduje podrażnień nawet u osób bardzo wrażliwych

Nie wysusza skóry jak inne środki myjące- Hyaluronic acid- kwas hialuronowy, kompleks Hydroveg VV- zmiękczają i utrzymują nawilżenie warstwy rogowej skóry.

Nie zatyka porów
Jest neutralny dla oczu
Nie pozostawia filmu na skórze

Zalecany do:
oczyszczania wrażliwych oczu i skóry
Również dla osób nietolerujących i tradycyjnych preparatów do demakijażu.


Skład:
Aqua, Glycerin, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Sodium Hyaluronate, Urea, Diglycerin, Sodium PCA, Hydrolyzed Wheat Protein, Sorbitol, L-Lysine, Allantoin, Lactic Acid, PEG-40 Hydrogenated Castrol Oil, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol


Moja opinia:

Płyn zamknięty w dużym, poręcznym, prostym opakowaniu. Butelka z zamknięciem typu klik jest bardzo wygodna dla takich zakręconych osób jak ja, które wiecznie gubią zakrętki;p 



Odświeżający, świeży zapach jest zdecydowanie atutem. Zapach nie jest nachalny.
Płyn bardzo dobrze zmywa makijaż. Nie radzi sobie wprawdzie z makijażem wodoodpornym, ale do tego zawsze używam dwufazowego płynu. 
Oczy faktycznie nie pieką, nie wymaga wielokrotnego zmywania, dzięki czemu nie podrażnia oczu.
Pozostawia skórę odświeżona i daje poczucie czystości. Dla pewności zwykle przemywam twarz dwukrotnie,aby mieć pewność, że jest dobrze zmyta.
Nie ściąga skóry.
Jest bardzo, bardzo wydajny. Męczę tą butelkę już długi czasu stosując ją 2 razy dziennie.
Bardzo polecam i zachęcam do przerzucenia się na płyny micelarne.
Nie mam temu płynowi nic do zarzucenia i zapewne kupiłabym go ponownie.
Cena około 22 zł.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Ratunek dla problematycznych skór

Dzięki współpracy z marką Galderma dostałam do testowania między innymi Krem intensywnie nawilżający Cetaphil. Długo zastanawiałam się jak go dobrze przetestować,aby zobaczyć efekty gdyż nie mam problematycznej skóry. Daleko nie trzeba było szukać, gdyż problemy skórne zaczął mieć mój syn.



Seria Cetaphil to dermokosmetyki stworzone do specjalistycznej pielęgnacji skóry wymagającej.
DA Ultra Krem intensywnie nawilżający 
Polecany przed specjalistów do nawilżania skóry suchej i atopowej.
Udowodnione w badaniach klinicznych nawilżanie i ochrona skóry przez 24 h
Lekka konsystencja
Bez środków zapachowych
Niekomedogenny.
Cetaphil DA Ultra został stworzony specjalnie do codziennego nawilżania suchej, wrażliwej skóry 
Zawiera unikalny kompleks ERC zawierający pięć kluczowych składników, które zapewniają skórze ochronę i prawidłowe nawilżenie
Po zastosowaniu preparatu skóra jest gładka, prawidłowo nawilżona i bez podrażnień


Moja opinia:
Krem zamknięty w tubce o pojemności 85 g.


Nastał taki czas, kiedy skóra mojego syna stała się strasznie sucha. Kiedy przestał być malutkim dzieckiem, całkowicie przestałam smarować jego ciało balsamami i oliwkami dla dzieci. Skóra na jego nogach i rękach, a w szczególności na łokciach i kolanach stała się strasznie szorstka i przesuszona. Zaniepokoiło mnie to, kiedy zaczął się skarżyć na swędzenie głownie skóry na nogach. Zaczęliśmy stosować Cetaphil i już od pierwszego użycia skóra stała się zupełnie inna. Niewielka ilość kremu wystarczy by nawilżyć skórę i natychmiast uwolnić skórę od uczucia swędzenia. Ponieważ nie jest komedogenny, może być swobodnie stosowany również na buzię. Stan skóry młodego widocznie się poprawił.

Konsystencja kremu jest dosyć lekka, szybko się wchłania. Faktycznie jest bezzapachowy- także będzie idealny dla alergików.

Jest fantastyczny- gorąco polecam zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych z wszelkimi skórnymi problemami.


Cena około 30 zł/ 85 g 
Myślę, że cena nie jest zbyt wygórowana, gdyż krem jest naprawdę wydajny.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Grapefruitowe nawilżenie

W końcu wiosna, słoneczko. Musimy troszkę zacząć pokazywać nasze ciała. A jak tam u Was z nawilżeniem skóry?

Przygotowałam dla Was dzisiaj recenzję masła do ciała, które bardzo mi się spodobało.

Masło do ciała Różowy Grejpfrut od Fennela.

Bogaty w witaminy i minerały, nawilżający krem do ciała o wyjątkowo gęstej konsystencji.
Fennel masło do ciała Różowy Grejfrut to soczysta i pobudzająca kompozycja składników przynoszących ulgę suchej i zmęczonej skórze. Dzięki bogatemu zestawowi witamin zawartych w grejpfrucie i jego właściwościom rewitalizującym oraz zawartości masła shea Twoja skóra błyskawicznie zyska blask, jędrność i nawilżenie. Świeży egzotyczny zapach dostarczy energii i ożywi ciało i umysł.

Skład:
Deionized water
Sodium Polyarcylate
Glyceryl Stearate and PEG-100 stearate
Beeswax
Cetyl Alcohol
Butylospermum Parkii- masło shea
Mineral Oil
Glycerin
Tocopheryl Acetate
Cyclopentasiloxane and Dimethiniconol and Dimeticone
Preservative

Moja opinia:
Krem znajduje się w zakręcanym słoiczku o pojemności 200g, fajna sprawa chyba, że mamy długie paznokcie;p W oryginale zabezpieczony był sreberkiem, które natychmiast urwałam bo mnie denerwują.Krem delikatnie pachnie grejpfrutem. Ja osobiście uwielbiam cytrusy i ich zapachy, także mi jak najbardziej podchodzi zapach, ale to już zależy od gustu. 






Masło jest bardzo bardzo wydajne, odrobinka wystarczy, żeby wysmarować całe ciało.Jest to bardzo fajny, konkretny krem. Przynosi szybką ulgę suchej skórze. Pozostawia na skórze przyjemny zapach grejpfruta. Bardzo go polubiłam, Bardzo fajnie nawilża.
Zapach nie utrzymuje się bardzo długo. 

Powoli się wchłania, wiec najlepiej stosować go wieczórem lub wtedy kiedy macie więcej czasu.

Cena za 200g to ok 29 zł

Nie spotkałam się jednak z tą marką stacjonarnie, więc dostępność na pewno jest minusem. Jednak jeśli któraś z Was chciała by zakupić zapraszam tu

A już jutro zapraszam na recenzję kremu dla bardziej wymagających skór.

Mam nadzieję, że u Was też jest tak pięknie jak w Krakowie :)
Miłego dnia


niedziela, 7 kwietnia 2013

Zareklamowane ale czy przereklamowane?

Czesto firmy świetnie reklamują swoje produkty. Z tym produktem jest tak samo- reklamy w telewizji, prasie i internecie. Ale czy warto bylo tak mocno promować ten produkt?

Zapraszam na recenzję.

Mowa o Vichy normaderm hialurospot czyli punktowy preparat szybko zwalczający miejscowe niedoskonałości.

Efekt izolującego plastra.

Innowacyjna formuła polega na połaczeniu kwasu hialuronowego oraz kwasu salicylowego z LHA.

Kwas hialuronowy tworzy na skórze ochronną i izolującą niedoskonałości niewidoczną warstwę.

Kwas salicylowy i LHA zwalcza bakterie odpowiedzialne za powstawanie niedoskonałości. Kwas salicylowy jest znany ze swych właściwości pomocnych w leczeniu trądziku.

Preparat znajduje się w 15 mililitrowej tubce ze ściętym aplikatorem, który ułatwia aplikację.

Otrzymałam go na Blogerskim Dniu Kobiet w Rzeszowie.
Sceptycznie podchodziłam do tej nowości jak do wielu innych. Nie mam raczej problemów z tradzikiem ale raz na czas wyskoczy mi jakiś ulubieniec ;)
Po raz pierwszy użyłam go na drobne wypryski na nosie.
Nie uwierzyłam rano kiedy po wypryskach nie było śladu.
Następnym razem miałam wyprysk na brodzie, który równie szybko zszedł.

Postanowiłam go wypróbować na gorszych przypadkach mojego mężczyzny. Miał na plecach spore wypryski z widocznym stanem zapalnym. Po jednym dniu widocznie się zmniejszyły, a po 2 dniach faktycznie ich nie było.

Dodatkowym plusem tego produktu jest to,że można go swobodnie nałożyć pod makijaż.

Jest po prostu fantastyczny i to jest zdecydowanie miłość od pierwszego użycia.

Cena ok 50zl za 15 ml, ale myślę, że warto.

A teraz oficjalnie Was przepraszam za moje rzadkie wpisy. Trochę mi sie pomieszało w życiu, zmieniłam pracę (w końcu w zawodzie) i jeszcze jakoś tego wszystkiego nie ogarniam ponadto myślę co zrobić by na blogu nie pojawiały się tylko suche recenzję. Pozdrawiam kochane i miłego tygodnia.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...