niedziela, 21 sierpnia 2016

Bielenda multifunkcyjny krem CC + 10 w 1 z efektem blur

Dziś na celowniku kolejny produkt Bielendy z serii 10 w 1.
Są czasem takie dni kiedy albo nam się nie chce malować, albo nie mamy takiej potrzeby albo po prostu się nie malujemy. Jednak brak snu, choroba, czy wile spraw na głowie od razu uwydatnia się na naszej twarzy. Na rynku jest masa produktów typu bb, cc, dd i innych tego typu dubletów.
Tym razem padło na multifukcyjny krem CC Bielendy z efektem blur.

Oczywiście wprost uwielbiam kosmetyki z cyklu 3 w 1, 8 w 1, i 15 w 1 bo mam wrażenie, że ma robić wszystko ale w sumie to nic;p


I tak Bielenda obiecuje nam tym razem, że krem:
1.Optycznie koryguje jakość cery
2.Natychmiast retuszuje niedoskonałości
3.Zmniejsza widoczność zmarszczek, linii, porów, przebarwień, zaczerwienień
4.Tonuje i ujednolica koloryt cery
5.Idealnie rozświetla
6.Doskonale nawilża
7.Zmiękcza i wygładza cerę
8.Optymalnie pielęgnuje
9.Zawiera naturalny filtr UV
10.Stanowi idealną bazę pod makijaż

A to wszystko w dosłownie 3 sekundy!

....Boże...gdybym spotkała ten produkt na półce po przeczytaniu tego odłożyłabym go z powrotem na miejsce. Akurat a go dostałam i tak się pałętał po pudełku z kosmetykami, aż doszłam do etapu,że musiałam w 3 sekundy zmienić się z Fiony w Kopciuszka(taa...)

Od kremów bb,cc i innych , które oferowane są szeroko u nas nie oczekuje zbiut wiele. Poznałam urok BB kremu azjatyckiego- to są kremy BB, a nie jakieś dziwne coś.

Ale bądź obiektywna Katarzynko.. jak spodobał Ci się produkt Bielendy. I tu Was zaskoczę, bo nie wypadł tak żle.
Zamknięty w standardowej dla Bielendy tubce, Jest okey nie będę się czepiać opakowania. Po odręceniu odkryłam, że ma dość przyjemny zapach. No to wyciskamy i dawaj... I tu mnie zaskoczyło- krem jest biały, dość lekkiej konsystencji, a zatopione są mikrogranulki- myślę co jest to peeling? Ale nie - granulki po chwili pękają ,a krem zaczyna nabierać koloru i dopasowywać się do koloru skóry.





Ja jestem bledziochem -zazwyczaj wszystko jest za ciemne, ale ten jest nienajgorszy, A najbardziej podoba mi się, że ma matowe wykończenie- nie świeci się. Poprawia trochę koloryt skóry, sprawia, że wygląda lepiej, ale nie wykona tych wszystkich cudownych 10 rzeczy aż w 3 sekundy!

Nie kupiłabym go po raz drugi- bo jest taki nijaki, ani dobry ani zły.


wtorek, 9 sierpnia 2016

Biolaven krem na dzień i na noc

Kremy do twarzy. Kupuje, używam i testuje w poszukiwaniu ideału.

Tym razem padło na duet od Sylveco

Biolaven krem na dzień i na noc



Cała seria Biolaven opiera się na działaniu oleju z pestek winogron oraz olejku lawendowym.
Przeszło  mi przez myśl, że będzie mocno pachnieć lawendą a z nią to jest tak, że albo się kocha albo nienawidzi. Po otwarciu unosi się zapach-- winogron dopiero później leci do nosa nuta miętowa.
Olej z pestek winogron jest bogaty w witaminę E. Ma działanie regeneracyjne i nawilżające. Wzmacnia również barierę lipidową naskórka.
Olejek z lawendy koi i odświeża skórę.

Zarówno krem na dzień i na noc utrzymane są w tej samej nucie zapachowej. Oba tez znajdują się w takich samych tubkach o pojemności 50 ml.

Co je głownie różni? Na pierwszy rzut konsystencja. Krem na dzień jest leciutki, cudownie się wchłania i pozostawia skórę na długo nawilżoną. Jest również idealny pod makijaż. Zapach ma dość intensywny. Jeśli komuś nie podpasuje no to kłopot , bo jest wyczuwalny jeszcze przez jakiś czas.


Krem na noc również pachnie dość mocno.Choć powiedziałabym, że nieco lżej. Jego konsystencja jest cięższa. Ale również pięknie się wchłania. Kremy przeznaczone są dla cery suchej i wrażliwej.
Ja mam mieszana z tendencją do przesuszania.
Co myślę o tym zestawie?

Kremy są fantastyczne. Łatwo się wchłaniają, a odkąd ich używam moja skóra jest wystarczająco nawilżona i elastyczna. Nie rolują się.. A wiecie co jest jeszcze w nich cudownego? Oba nadają się również do pielęgnacji okolic oczu. Oznacza to, że nie potrzebujemy dodatkowego kremu pod oczy, a i codzienna aplikacja kremów staje się łatwiejsza. Krem na noc świetnie nawilża skórę, a nie jest też zbyt ciężki i zapychający.

Większość składników kremu jest pochodzenia naturalnego. Kremy są hipoalergiczne. Mają wiele cudownych substancji jak naturalne oleje no olej sojowy na drugim miejscu w składzie , łagodzący panthenol, nawilżający ksylitol. skwalan który jest świetnym antyoksydatnem ale również działa przeciwzapalnie.
Kremy kosztują około 25 zł. Komplet około 50. To bardzo dobra cena biorąc pod uwagę, że mamy świetną pielęgnacje na dzień i noc oraz okolicę oczu :)

To kolejna marka która udowania nam, że nietrzeba pakować szajsu do kremu, a stworzenie naturalnego i przyjaznego produktu pielęgnacyjnego jest mozliwe.

Od dziś stają się moim ulubionym kompletem pielęgnacyjnym.

Można zakupić je na stronie www.biolaven.pl, a stacjonarnie kupiłam je w naturze:)


niedziela, 7 sierpnia 2016

Bioderma photoderm bronze SPF 30 Olejek przyspieszający opalanie oraz Photoderm bronz 50+

Lato, słońce, piękna pogoda i piękna opalenizna. Z tym właśnie kojarzy nam się urlop- a przynajmniej większości z nas.

Są osoby które leżą plackiem na słońcu oraz takie, które z różnych powodów go unikają. Są też tacy jak ja, którzy nie dadzą rady wysiedzieć w pełnym słońcu gdy żar leje się z nieba. Wiecznie słysze- ale blada jesteś, w ogóle się nie opalasz, idż poleż trochę na słońcu. No tak... ale po co zawsze pytam ? Bo ładniej wygląda opalenizna- ok zgodzę się. Pięknie muśnięta, oliwkowa skóra pięknie komponuje się z letnimi sukienkami. Tylko czy warto?

Solarium działa na mnie jak płachta na byka. Nie dlatego, że zazdroszczę laseczkom, które wyglądają jak skwarki i wyglądają na 10 lat starsze ode mnie.
Po pierwsze większość solariów nie spełnia wymogów, lampy są przestarzałe , solaria kuszą nas cena, a nie wszystkie z nich stać na regularne wymienianie żarówek. Montowane są mocne żarówki, aby wzmocnić efekty opalania, a nie każdy z nas może sobie pozwolić na taką moc.
Po drugie siedzimy bezkarnie, bez żadnej osłony w zamkniętych kabinach. Wychodząc na plażę, nad jeziora w góry używamy filtrów- przynajmniej w większości- a w solarium nie- dlaczego? Bo się nie opalimy- totalna bzdura.W solariach znajduje się dosyć szeroka gama kosmetyków ochronnych do opalania specjalnie w solarium, ale mało kto z tego korzysta.
Po trzecie- to my decydujemy ile siedzimy w solarium. Pracownicy często nie posiadają podstawowej  wiedzy na temat skóry, procesu opalania i zagrożeń z nim związanych.
Po czwarte w naszym klimacie mamy również takie pory roku jak zima- oznacza to, że chodzimy wyubierani a nasza skóra jest osłonięta od promieni tak więc blada - pamietajmy opalenizna jest efektem obrony organizmu przed promieniowaniem UV. Wytworzona w skórę melanina jest naturalnym czynnikiem chroniącym w pewnym stopniu przed promieniami.
Większość osób w naszej szerokości geograficznej ma II fototyp skory wg skali Fitzpatricka. Ten typ skóry charakteryzuje się dosyć dużą podatnością na poparzenia. Wg WHO typ I i II powinny unikać korzystania z solarium.

A co do samego słońca i plażowania w lecie. Mniej więcej od czerwca do sierpnia czasem nawet września słońce jest dosyć intensywne, my coraz mniej ub rani i łapiemy promienie. Często, żeby się szybciej opalić stosujemy oliwki, oleje, przyspieszacze opalania o tym podobne. Najczęściej wieczorem zdychamy i nie możemy się dotknąć.

Po co właściwie nam krem w filtrem?
Kremy w filtrem chronią nas przed niekorzystnym wpływem promieniowania UV takim jak poparzenie czy fotostarzenie skóry. Nie spowodują, że się nie opalimy a ochronią nas przed cierpieniem z powodu poparzenia. Częste a bezpieczne opalanie jest zdecydowanie lepsze niż leżenie plackiem na leżaku bez żadnej ochrony.

Okey to czym właściwie jest ta opalenizna?
Opalenizna to naturalny proces obronny naszej skóry. Jest tak naprawdę efektem ubocznym naszych słonecznych kąpieli. Pod wpływem promieniowania UV w naszej skórze przez melanocyty produkowana jest melanina .
Skojarzcie sytuacje. Codziennie wychodzicie do pracy , Powiedzmy, że na słońcu przebywacie kilka minut podczas drogi do pracy np w drodze- dom przystanek przystanek praca. Jest stosunkowo ciepło więc chodzicie na co dzień w krótkim rękawku. Czy Wasze przedramiona nie są bardziej opalone niż  brzuch ? Dlaczego przecież się nie opalacie? Otóż dlatego, że systematycznie zapewniacie niskie dawki promieni, a wasza skóra uruchomiła swoje naturalna mechanizmy obronne. Nie było zaczerwienienia ani oparzenia a jednak opalenizna się pojawiła. Tak bo nasza skóra ma w sobie zasoby własne  które działają podobnie do filtrów.
Reasumując stosując filtr podczas długiej ekspozycji na słońce nie spowodujemy , że się nie opalimy- unikniemy tylko natychmiastowych powikłań związanych w poparzeniem. Nasza skóra będzie opalać się dłużej- ale wieczorem spokojnie usiądziemy na niepoparzonych półdupkach.

Mnie to przekonuje- nie po to czekam cały czas na urlop,żeby na samym jego początku nie móc się dotknąć bo walczyłam jak lwica o opaleniznę.

Wiele z Was napewno uwielbia oliwki, olejki- przyspieszające opalanie.
Mam więc dla Was świetny produkt godny polecenia:)
Przyspieszający olejek do opalania o SPF 30 od Biodermy,

Wiele kremów z filtrem przetestowałam,a ten naprawdę mi odpowiada :)


Konsystencja olejkowa tak uwielbiana przez miłośniczki smażingu :) Jest to forma olejku w wygodnym aplikatorze. Pryskamy,rozsmarowujemy i tyle. Bardzo ładnie pachnie. Zapach jest przyjemny i delikatny, Nie pozostawia ohydnej, tłustej, klejącej się do wszystkiego warstwy. Posiada filtr 30. Filty takie zaliczane są do wysokich protekcji. Dla mnie idealnie. Cały rok siedzę raczej zamknięta w czterech ścianach. Więc gdy wystawie już swoje szanowne dupsko na słońce, chcę mieć pewność, że usiądę na nim wieczorem bezboleśnie. Świetnie się rozprowadza i stosunkowo ładnie wchłania. 

Jest tez dosyć wydajny- jeżli planujecie 2-3 tygodniowy urlop smażingowy z leżeniem na plaży powinien wystarczyć spokojnie . Pamiętajcie, ze filtry należy wymieniać co sezon. Mają zwykle półroczną datę gwarantującą działanie po otwarciu. 


Maksymalnie co 2 godzinki należy powtórzyć aplikację filtra. SPF 30 nie oznacza , że możemy siedzieć 30 razy dłużej na słońcu. Co godzinę utlenianie filtra powoduje zmniejszenie jego skuteczności.

Co najlepsze mimo iż mam II fototyp skóry, nie chodziłam czerwona jak raczek. Opalenizna była delikatna, ale jednak muśnięta na brązowo;)

Olejek jest świetny!!! Kosztuje około 70 zł więc cena może wielu odstraszać, ale jeśli jesteście w stanie zapłacić tyle za bezpieczną opeleniznę to serdecznie polecam!!!

A co z twarzą?
Ja mam nawracającą opryszczkę aktywowana głownie słońcem. Jest to dosyć upierdliwa przypadłośc bo po pierwsze wychodzi na czole a po drugie towarzyszy temu opuchlizna i nerwobóle. Dlatego też w sezonie używam filtrów o faktorze 50+. Większość z nich ma dosyć ciężką konsystencję. Jednak znalazłam taki, który ładnie się wchłania i ma wysoką ochronę.


Krem zawarty jest w tubce o pojemnosci 40 ml. Jego konsystencja jest dość lekka i ładnie wchłaniająca się.  Jest  to również krem przyspieszający opalania. Dla mnie jednak najważniejsze jest ze ma wysoki filtr , dzięki czmeu opryszczka mi nie straszna. Świetnie się rozprowadza.




Nie jest tępy jak niektóre preparaty. Nie pozostawia białego filtru. Można bez obaw stosować go pod makijaż. Podkład się nie roluje.  Czego chcieć więcej ?

Kosztuje około 70 zł. Nie mało, ale starczy również na cały sezon :)

W tym roku królowała u mnie Bioderma. A wy macie jakieś ulubione filtry ?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...