Płyny do demakijażu to chyba jedne z kosmetyków, które zużywamy najszybciej. Naczytałam się dużo o płynie micelarnym z biedronki, ale jakoś nigdy nie miałam okazji go używać.
Kiedyś pojawił się w kosmetycznej gazetce i to w dużej pojemności. Pomyślałam wezmę na zapas i jakoś się zużyje:)
Jak widać całkiem nieźle mi to poszło, bo na zdjęciu jest już resztka płynu. Duża buletka 400 ml była była i była. Jak ja lubię jak coś jest wydajne, ale jednocześnie nie lubię jak nie mogę czegoś zużyć :)
Dobrze zmywa- może nie super rewelacyjnie ale na pewno dobrze, a o to przecież chodzi :)
Ma wygodne opakowanie z zamknięcie, dzięki któremu za dużo produktu nie wylewa się na wacik.
Nie szczypie w oczy, nie podrażnia skóry. Parę razy zdarzyło mi się również zmywać nim całą twarz i całkiem nieźle się sprawdzał . Troszkę ściąga, ale przecież i tak po zmyciu trzeba posmarować się kremem :)
Ma czasem problem z tuszem, ale przemywam jeszcze raz i jest w porządku :)
Nie uczulił, nie szczypał, zmywał makijaż, czego chcieć więcej ?:)
Jest również tani :)
Standardowa wersja 200 ml kosztuje chyba 5 zł, ja limitowaną kupowiłam za około 8- nie pamietam dokładnie. Warto więc spróbować :)