Chorowałam, chorowałam i mam!
Mój pierwszy azjatycki kosmetyk i od razu strzał w 10... kuźwa ciężko będzie go pobić....
Stałam się posiadaczką tego cuda dzięki wyprzedaży shinyboxów .
Patrzcie na opakowanie..... jest przepiękne...Pompa- czyli to co uwielbiam, nie ma zakretki co doceniam jako osoba pasjonująca się w niedokręcaniu niczego;p
A poza tym łatwo, szybko, higienicznie :)
My kobiety to jakoś lubimy to co ładne...
Jeśli chodzi o odcień to wstrzeliłam się idealnie
Zdjęcie na ręce oczywiscie nie za wiele oddaje , ale po rozłożeniu go idealnie stapia się ze skórą
Daje zdecydowanie błyszczace wykończenie. Mega rozświetla skórę. Nieprzespana noc? Stres? Żaden problem dla niego aby to ukryć. O korektorze możecie zapomnieć! (no chyba, że jako baza pod cień)
Żaden podkład , który miałam do tej pory nie dawał takiego krycia jak to cudo.
Wprawdzie przeznaczony jest do skóry poszarzałej, suchej i zniszczonej,
Ja daje pod niego zwykły krem- tzn taki jakiego aktualnie używam- chyba kwestia przyzwyczajenia no i zdecydowanie wystarczy wtedy mniej tego cuda.
Kremy bb , ktore miałam do tej pory nie mają zupełnie nic wspólnego z tym i nie będę ich porównywać nawet , bo nie ma to najmniejszego sensu.
Nie obciąża, nie przetłuszcza, nie zapycha...
Ma filtr 30SPF czego chcieć więcej?
Ciężko się go zmywa- tzn najlepiej jednak zmywać go olejkiem- tzn u mnie najlepiej do zmywania sprawdził się olejek bielendy.
Problem jest jeden... uzależniłam się od niego a ni huhu nie widać , kiedy się skończy....
Drże na myśl o powrocie do podkładu i myśle o zapasie... A moze by tak wypróbować inny ... tylko z tymi kolorami
kusi mnie HOT PINk i chętnie bym go wypróbowała
Skoro tak dobrze kryje to trzeba będzie się mu lepiej przyjrzeć :)
OdpowiedzUsuńSuper, jak tak dobrze sobie radzi :) nie znam go:)
OdpowiedzUsuńAzjatyckie kosmetyki mają to do siebie, że albo się je kocha albo nienawidzi. Ja jeszcze nie próbowałam na sobie. ;)
OdpowiedzUsuń