Opalona skóra nie musi być tylko atrybutem lata. Do wyboru mamy wiele możliwości. Możemy wyjechać na fajne wakacje ;), korzystać z solarium lub smarować się samoopalaczami. Nie jestem zwolennikiem solarium. Byłam tam raz w życiu i chyba opory zawodowe nie pozwalają mi tam wrócić. Zużyte lampy solarium mogą być przyczyną rozwoju wielu chorób. Dodatkowo łatwo się poparzyć.
Jeśli chodzi o rozwiązania samopopalające mamy szerokie pole do popisu. Na rynku są natychmiastowe samoopalacze i środki powoli i stopniowo brązujące skórę. Od jakiegoś czasu również możemy skorzystać z usługi opalania natryskowego. Miałam okazję takowe wypróbować :) i Dziś słów kilka na ten temat.
Do zabiegu trzeba się przygotować. Najlepiej dzień wcześniej ogolić włosy i wykonać porządny peeling. Polecam oczywiście w odwrotnej kolejności. To ważne, żeby skóra była w dobrej kondycji, bo od tego przede wszystkim zależy efekt zabiegu.
Aby wykonać zabieg stajemy w takim uroczym namiociku, by osoba wykonująca zabieg mogła nas ładnie poopryskiwać :) Dostajemy jednorazową bieliznę i przyklejamy coś na wzór samoprzylepnych wkładek do butów. Ważne by zabezpieczyć kremem przesuszone miejsca na ciele takie jak : łokcie,, kolana ale także dłonie i stopy. W przypadku moich wysuszonych dłoni było to szczególnie ważne. Zapobiega to niestetycznym plamom.
Do opryskiwania służy specjalne urządzenie. Do pojemnika wlewa się specjalny preparat. Można wybrać pożądany odcień ze względu na karnację skory. Ja wykonywałam opalanie jasnym odcieniem 2 godzinym preparatem. Oznacza to, że 2 godziny po zabiegu można juz normalnie wziąść prysznic.
Sam zabieg jest dość szybki. Osoba wykonująca dokładnie opryskuje nam całe ciało preparatem Jest do uczucie podobne do delikatnej mgiełki. Potem następuje suszenie preparatu suchym i ciepłym nawiewem.
Trzeba mieć ze sobą ciemną bieliznę i najlepiej luźne ubrane- preparat może trochę brudzić Ale wszystko bardzo ładnie się dopiera.
Jakie są moje odczucia i efekty?
Przede wszystkim uważam, że to fantastyczna alternatywa dla solarium. Opryskane jest dokładnie całe ciało, a nie tylko miejsca do których dostajemy rękami korzystając z balsamów brązujących.
Efekt jest natychmiastowy.
Ma bardzo ładny odcień- zdrowej, brązowej opalenizny.
Aby utrzymać efekt nie powinno się wykonywać później peelingów i dbać o dobre nawilżenie skóry.
Cena takiego opalana to około 80-100 zł. Efekty utrzymują się 2-3 tygodnie. Im lepiej nawilżona skóra tym bardziej długotrwały efekt. Ja jestem zadowolona z efektów.
Fajna opcja, być może kiedyś się skuszę przed jakaś imprezą :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie przed jakimś weselichem czy grubsza imprezka fajna sprawa :)
UsuńInteresuje mnie to od dłuższego czasu, bo samoopalaczem czy balsamem brązującym nie mogę pleców "opalić"
OdpowiedzUsuńno niestety pleców nie ;)
UsuńSuper to wszystko opisałaś. Zawsze byłam ciekawa jak to po kolei wygląda i czy warto się wybrać na taki "zabieg". Teraz już wiem, że warto i chętnie zażyję trochę słońca w płynie (:D), żeby nie być bladziochem w zimie :)
OdpowiedzUsuńcalkiem fajna sprawa :)
UsuńBardzo fajna metoda, ja nie lubię się opalać, ale może kiedyś się skuszę, aby nie być bladym nawet latem ;)
OdpowiedzUsuńja też należę do bledziochów ;)
UsuńNie korzystałam nigdy z opalania natryskowego. Z solarium też nie. Jakoś jestem przyzwyczajona do swojej bladości xD
OdpowiedzUsuńja też, ale zawsze to cos nowego , co sprobowałam :)
Usuńfajna metoda choć wolę naturalną opaleniznę :D
OdpowiedzUsuń